Wiara w Boga nie jest najważniejsza bo…
Dlaczego wiara w Boga nie jest najważniejsza? Bo ważniejsze od niej jest wierzyć Bogu. Tak wiem, łatwo się mówi, kiedy przeżywa się aktualnie doświadczenia, które wgniatają wręcz człowieka w ziemię… Jednak Bóg jest od nich większy! Nie sposób jednak zaufać Bogu, jeśli ma się wątpliwości odnośnie jego istnienia.
Dowody na istnienie Boga
Zacytujmy 19 werset z 2 rozdziału Listu Św. Jakuba:
Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz – lecz także i złe duchy wierzą i drżą.
Zaczniemy z grubej rury. Skoro demony wierzą w Boga, powiem więcej… wiedzą, że istnieje, to czy przynosi nam jakąś zasługę sama wiara w Jego istnienie? To zdecydowanie za mało. Jednak warto od tego zacząć. Ciężko bowiem zaufać Bogu, nie wierząc w Jego obecność. Na początku zadajmy sobie pytanie: jak powstał świat? Wszystko na świecie ma przecież swój początek. Nic nie powstało z niczego. Poczęcie dziecka następuje na skutek połączenia plemnika z komórką jajową; zanim zboże zaczyna rosnąć rolnik zasiewa ziarno; a zanim odpali nam samochód ktoś najpierw musi go wyprodukować. Ateiści zaczną opowiadać o teorii wielkiego wybuchu i początku świata powstającego z chaotycznej materii. Od razu nasuwa się proste pytanie: a skąd wziął się wielki wybuch?! Skąd wzięła się pierwotna materia? Kiedyś mając okazję rozmawiać z jednym z ateistów, zapytałem go czy uwierzy w to, że jeśli wezmę w ręce malutkie elementy szwajcarskiego zegarka i będę nimi wyrzucał miliony razy w górę, to czy w końcu ułożą się w spójną całość i na dodatek zegarek zacznie działać w pełni harmonijnie jak ten w sklepie. Nie chciał uwierzyć, a jednocześnie wierzył w to, że tak właśnie powstał świat. Dobrze zresztą obrazuje to poniższy filmik.
Ktoś zapyta: no dobrze, zatem jak powstał Bóg? Odpowiedź jest prostsza niż by się z pozoru wydawało. Każdy człowiek jest tak zaprogramowany (niezależnie od tego na jakim kontynencie żyje, niezależnie od tego w jakiej kulturze się narodził), ma głębokie przekonanie, że Bóg jest bytem wszechmocnym. A więc jeśli Bóg jest wszechmogący, to czy może On podlegać prawom, które sam stworzył? To właśnie On ustanowił takie prawo natury, że zawsze coś z czegoś powstaje, a więc sam jemu nie podlega.
Są jednak i tacy, którzy mówią: no dobrze, w takim razie co Bóg robił przez ten czas, zanim stworzył świat? Zanim świat powstał nie było czasu. Nie było więc czegoś takiego jak jego upływ, jak bycie w czasoprzestrzeni. Jeśli Bóg jest wszechmogący, to sam sobie wystarczy. To, że stworzył człowieka, było tylko i wyłącznie Jego wolą, wynikającą z Jego miłości i chęci podzielenia się swoim wiecznym szczęściem.
Każdy w coś wierzy
To, że ktoś mówi, że w nic nie wierzy jest kłamstwem. Dlaczego? Otóż za chwilę spróbuję to udowodnić. Weźmy na przykład ateistę, którego zapytamy o to skąd wziął się świat. Oczywiście jego przekonanie będzie wbrew kreacjonizmowi, a więc znaczy to, że siłą rzeczy WIERZY on w inną teorię. Powtórzmy kluczowe słowo: WIERZY. Albo zapytajmy go o to, dlaczego idzie do szpitala, gdy jest chory. Odpowie, że WIERZY, że lekarz go wyleczy, bo się na tym zna, a więc nie istnieje coś takiego jak niewiara. Pięknie napisał to przyjaciel C.S. Lewisa (autora „Opowieści z Narni”) – Gilbert Keith Chesterton: „Gdy człowiek przestaje wierzyć w Boga, nie oznacza to, iż nie wierzy wtedy w nic, lecz że wierzy we wszystko.” Moje obserwacje potwierdzają to, że często ludzie, którzy odwrócili się od Boga, od Kościoła, zaczynają wierzyć w jakieś głupoty. Ich przewodnikami stają się horoskopy, jakieś książki nie mające nic wspólnego z prawdą, opisujące rzeczy wyrwane z kontekstu i nadające im subiektywną narrację, zapominając całkowicie o drugiej stronie medalu.
Egzorcyzmy
Zawsze był to dla mnie potężny argument w rozmowach z ateistami. Jeśli ktoś ma słabe nerwy, niech nie ogląda tego filmu. Szokujące jest jak świat zapomniał o istnieniu zła. Prawie w ogóle się o nim nie mówi, jako o bycie osobowym. Arcybiskup Fulton Sheen ostrzegał, że kohorty szatana nigdy tak szybko nie rosną, jak wówczas, gdy zdoła on rozpowszechnić wieść, że sam już dawno umarł. Odgłosy demonów nagrane podczas tych egzorcyzmów działają na człowieka jak uderzenie młotem w łeb.
Są tacy, którzy mówią: ludzkość nie doszła jeszcze do etapu, w którym moglibyśmy rozwiązać tę zagadkę – wykorzystujemy przecież tylko 30% potencjału ludzkiego mózgu. Kiedyś się dowiemy co dolega osobom opętanym, tak jak z czasem dowiedzieliśmy się jak leczyć zapalenie płuc. Otóż nie. Dlaczego? Ponieważ za każdym razem pytam taką osobę: jak wyjaśnisz mi, że rytuał egzorcyzmu działa? Dlaczego zanim osoba przyszła do egzorcysty z różnymi dolegliwościami (tj. nadludzka siła, wydobywanie z siebie nieludzkich, zwierzęcych odgłosów, regularne myśli samobójcze i inne), to po odbyciu egzorcyzmu (czasem niejednej wizyty) te dolegliwości mijały i to na stałe! Odpowiedź rozumnego człowieka jest prosta: egzorcyzm zadziałał jak lekarstwo, a jeśli zadziałał jak lekarstwo, to musi być również Lekarz. Kto jest tym Lekarzem? Kościół daje odpowiedź.
Zakład Pascala
Warto wierzyć w Boga. Tak przekonywał w swoim dziele „Myśli” francuski filozof Blaise Pascal. Dlaczego? Jego rozumowanie bazowało na prostym zestawieniu 2 opcji:
Bóg istnieje i nagradza za wiarę życiem wiecznym. „Traci się” wówczas swoje życie doczesne na rzecz czynienia dobra i modlitwy. Drugą opcją jest przyjęcie założenia, że Boga nie ma, a więc nie ma również życia wiecznego, a więc krótko mówiąc „hulaj dusza, piekła nie ma”. Jednak nie zapomniał Pascal w tym wszystkim o jednej ważnej rzeczy. Życie doczesne jest ograniczone do tych 70-80 lat, ale wieczność nigdy się nie kończy, a więc o wiele korzystniejsze jest przyjęcie, że Bóg jest, ponieważ można o wiele więcej zyskać. Słusznie zauważył jednak, że ci, którzy twierdzili, że nie ma życia wiecznego mają o wiele więcej do stracenia. Podsumowując, wierzący z chwilą śmierci może tylko zyskać, niewierzący tylko stracić.
Tysiące świadectw
Istnieją setki świadectw ludzi nawróconych opowiadających o tym jak Bóg wkroczył do ich życia. Sprzeciw wobec tych historii jest zazwyczaj wynikiem uporu w swej niewierze – zatwardziałości. Rozumiem, gdyby było to kilka osób twierdzących, że coś widziały, że coś przeżyły, ale tych opowieści jest tysiące i najczęściej wszystkie kończą się podobnie. Ja przedstawię tylko 3 świadectwa, które mocno utwierdziły mnie nie tylko w tym, że Bóg istnieje, ale również, że Jego miłosierdzie jest potężne.
Czy gdyby Bóg istniał to pozwoliłby na tyle cierpienia?
To również jeden z najczęściej stosowanych argumentów przez ludzi niewierzących. W sieci znajduje się świetny filmik dający odpowiedź na ten zarzut. Niektórzy mówią, że to młody Einstein 😉
Bóg dał człowiekowi wolność, a więc może on czynić dobro lub zło. Rozważmy jednak sytuację, w której Bóg nie dałby nam wolności, aby nie było zła i cierpienia. Można to porównać do miłosnego związku kobiety i mężczyzny. Przyjmijmy, że nie istnieje w nim wolność. Mężczyzna wypełnia wszystkie polecenia jak robot. Nie ma w tym przypadku chęci, wolnej woli, wszystko czynione jest z musu, ponieważ wolność została odebrana. Czy taka kobieta byłaby zadowolona ze swojego zautomatyzowanego faceta? Prawdziwa miłość zawsze rośnie na glebie wolności. Nie dziwię się Bogu, że nie chcę On takiej relacji z człowiekiem. Oddajmy głos ks. Pawlukiewiczowi:
Ktoś może jeszcze zapyta: a co z kataklizmami? Przecież gdyby Bóg był wszechmogący to by temu zapobiegł. Odpowiedź w tym przypadku nie jest taka prosta. Zawsze ostatecznie jest to tajemnica. Jednak możemy doszukiwać się w tym jakiegoś sensu. Zobaczmy, że niemalże każda tragedia, niezależnie od jej rozmiarów rodzi ogromne pokłady dobra w ludziach. Wspomnijmy chociażby na trzęsienie ziemi w Haiti w 2010 r. Ileż milionów ludzi poszło z pomocą poszkodowanym. Wiara i rozum każą nam rozumieć to jako dopust Boży, to uwolnienia wielkiego potencjału dobra. Bóg zawsze jeśli dopuszcza zło, to po to, aby wyciągnąć z tego większe dobro. Weźmy jeszcze jedną rzecz pod uwagę. Osobom wierzącym należy patrzeć na tę sytuację przez pryzmat 8 błogosławieństw wygłoszonych przez Chrystusa:
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.
Ofiary takich tragedii zawsze wpisują się w sens tego nauczania. Co więcej, należy przypuszczać, że wielu z nich dostąpiło zbawienia. Jeśli więc całe życie spędzone na ziemi jest wobec wieczności jak mrugnięcie oka podczas całego życia, to nie dość, że z jednej strony budzą się pokłady dobra w ludziach, to z drugiej ofiary tragedii mogą mieć wielką nadzieję na to, że są już po drugiej stronie szczęśliwsi.
Potwierdzone cuda
Na koniec należy jeszcze wspomnieć o nadprzyrodzonym wymiarze naszego życia. Jeśli wg wstępnych statystyk przez 20 wieków trwania chrześcijaństwa wyniesiono na ołtarze około 10.000 błogosławionych i świętych, to musimy pamiętać, że każdy z takich procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych kończył się stwierdzeniem cudu. Przyczyny należy oczywiście doszukiwać się u Boga, ale przy udziale wstawiennictwa owej świętej osoby. Za wikipedią: kluczowymi momentami procesu są stwierdzenie heroiczności cnót Sługi Bożego oraz kanoniczne stwierdzenie, że za jego wstawiennictwem dokonał się co najmniej jeden cud. Brane są pod uwagę jedynie cuda, które miały miejsce po śmierci kandydata na ołtarze. Nieco inaczej przebiega proces męczenników, gdzie do beatyfikacji cud nie jest wymagany. Obecnie proces beatyfikacyjny regulowany jest przez konstytucję apostolską Divinus Perfectionis Magister wydaną 25 stycznia 1983 roku przez papieża Jana Pawła II. Podam tylko 3 przykłady takich cudów, ale miejmy świadomość, że było ich tysiące.
W 2000 r. miało miejsce wydarzenie, które przesądziło o kanonizacji Ojca Pio. W cudowny sposób został uzdrowiony syn jednego z lekarzy pracujących w szpitalu założonym przez Ojca Pio. Autorką książki jest matka Matteo, która w porywający sposób opisuje wszystkie fakty i ich znaczenie nie tylko dla swoich najbliższych, ale także dla całego Kościoła. („Cud kanonizacyjny Ojca Pio. Uzdrowienie Matteo – relacja matki”)
23 marca 2007 trybunał diecezjalny badający tajemnicę uzdrowienia jednej z francuskich zakonnic – Marie Simon-Pierre Normand – za wstawiennictwem papieża Polaka potwierdził fakt zaistnienia cudu. Po niespodziewanym uzdrowieniu, o które na modlitwie prosiły za wstawiennictwem zmarłego papieża członkinie jej zgromadzenia, powróciła do pracy w szpitalu dziecięcym.
18 kwietnia 1993 odbyła się beatyfikacja Faustyny Kowalskiej, której dokonał papież Jan Paweł II. Za cud niezbędny do wyniesienia na ołtarze uznano uzdrowienie Maureen Digan – kobiety chorej na obrzęk limfatyczny.
Nie zapominajmy jednak, że fizyczna nieobecność Boga jest dla nas wyzwaniem. Jakiż wysiłek i jaką zasługę mielibyśmy, gdyby Bóg nam się ukazał? Żadnej. Właśnie poprzez wiarę w Niego i wypełnianie Jego słów możemy zasłużyć na wieczną nagrodę. Jeśli więc ktoś powie ci: udowodnij mi, że Bóg jest. Ty powiedz: udowodnij mi, że nie ma 😉 Zresztą nie jestem w stanie opisać wszystkich sytuacji, w których działa On każdego dnia w naszym życiu. Skończę więc ostatnim wersetem w Ewangelii Św. Jana:
Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać.
Chwała Panu!
Mam kilka uwag.
1. Dowody na istnienie Boga
Pytanie co było przed wielkim wybuchem póki co pozostaje bez odpowiedzi. Wiemy tylko że cała energia i materia wszechświata, była skupiona w jednym punkcie, na bardzo małej przestrzeni. Coś takiego jak czas wtedy nie istniało, nie można więc mówić o tym co było przed, albo co to spowodowało. To tak jakby szukać punktu na kuli ziemskiej położonej bardziej na północ od bieguna północnego, czegoś takiego po prostu nie ma ;p
Ale załóżmy że taka odpowiedź Cię nie satysfakcjonuje, przyjmijmy że zrobił to Bóg. Nasuwa się pytanie, kto stworzył Boga? No i oczywiście trzeba tu przyjąć że Bóg istniał od zawsze bo inaczej całe jego istnienie ległoby w gruzach. Twierdząc w takim razie że Bóg istniał od zawsze, czemu nie możemy przyjąć że materia istniała od zawsze i nie miała początku (skoro czas wtedy nie istniał, jest to dość logiczne)? Używając tutaj Boga, dodajemy po prostu niepotrzebny punkt do całej teorii powstania świata, który można bez problemu pominąć.
Cały wywód „udowadniający” że Bóg jest wszechmocny jest po prostu błędny. To że ludzie mają jakieś przekonanie ( nie wszyscy, pragnę przypomnieć ) wcale nie świadczy o słuszności tego przekonania, a na pewno niczego to nie udowadnia.
Mam też wrażenie że uznajesz teorię wielkiego wybuchu za nieprawdziwą, mam nadzieję że tak nie jest bo to byłoby przejawem naprawdę wielkiej ignorancji.
2. Każdy w coś wierzy
Właściwie tutaj nie mam z czym się nie zgodzić, każdy w coś wierzy, faktycznie. Z definicji: Wiara – nadawanie dużego prawdopodobieństwa prawdziwości twierdzenia, w warunkach braku wystarczającej wiedzy
Więc tak, wierzę że krzesło na którym siedzę się za chwile nie załamie. Lecz to nie jest nawet porównywalne do wiary w Boga, która wg. mnie jest raczej łatwowiernością.
Szczerze mówiąc nie spotkałem jeszcze człowieka który mówi że w nic nie wierzy, nie sądzę żeby ktokolwiek coś takiego powiedział, chyba że jako wiarę w skrócie przyjmiemy wiarę w Boga.
Wolałbym też nie zaczynać dyskusji kreacjonizm vs teoria ewolucji. Chcę też zauważyć że teoria kreacjonizmu =/= teorii ewolucji. To po prostu błędne rozumienie tego czym jest teoria naukowa.
3. Egzorcyzmy
Twoim głównym argumentem udowadniającym istnienie opętań jest to że egzorcyzmy działają. Biorąc pod uwagę to że „opętania” to problemy natury psychicznej, w dodatku dotykają one osoby wierzące (nie spotkałem się jeszcze z opętanym ateistą) jest raczej oczywiste że egzorcyzm zadziała, ponieważ ta osoba sądzi że on zadziała 😛 Krótko mówiąc: Placebo.
4. Zakład Pascala
Tego nawet nie zacznę, błędne rozumowanie w każdym calu. Polecam poszukać w internecie, ten zakład był wałkowany tyle razy że ze znalezieniem odpowiedzi nie będzie najmniejszego problemu.
5. Tysiące świadectw
Kolejny błąd w rozumowaniu. Tzw.: Argumentum ad populum
W jaki sposób to że wiele ludzi uznaje coś za prawdę jest dowodem?
6. Czy gdyby Bóg istniał to pozwoliłby na tyle cierpienia?
Skoro zakładamy że Bóg jest wszechmogący, nie widzę czemu miałby nie stworzyć świata w którym wszyscy mieliby wolną wolę, jednak cierpienia by nie było.
Co do kataklizmów, widać tutaj pewną skrajność (profesjonalnie to chyba nazywa się fałszywa dychotomia, ale nie jestem pewien). Podsumowując, mówisz że ” niezbadane są wyroki Boskie „. Zakładasz że Bóg oczywiście musi mieć w tym jakiś dobry cel i nie może być inaczej. Tym „inaczej” jest właśnie brak boga. Wystarczy obiektywnie spojrzeć na sytuację aby dojść do tego wniosku.
Nie wiem jak możesz sądzić że to wyszło na dobre, wiele ludzi ginie w takich katastrofach, mnóstwo cierpi. Nie rozumiem jak jakakolwiek moralnie zdrowa osoba może sądzić że jednak stało się dobrze. Ale to własnie cecha ludzi wierzących, patrzą na tą garstkę ludzi ocalałych po wypadku samolotu i dziękują Bogu, a pozostają ślepi na te setki które zginęły.
Nie pomoże tu też to że wierzysz że Ci ludzie teraz cieszą się w niebie. Nie można usprawiedliwiać odebrania nam wszystkiego czego mamy (życia) jakąś nagrodą która prawdopodobnie wcale nie nadejdzie. Żyjemy tu i teraz, tego się trzymajmy.
7. Potwierdzone cuda
Z cudami jest tak jak z egzorcyzmami. Mało dowodów, stronniczy świadkowie itd itd.
Ogólnie rzecz biorąc, bardziej jest prawdopodobne to że ktoś po prostu kłamie, niż to że prawa naturalne uległy jakiemuś zawieszeniu. To tyle.
Fizyczna nieobecność Boga faktycznie jest wyzwaniem, prawdopodobnie ta nieobecność nawet o czymś świadczy 😉 Bóg wymaga wiary w niego, nie dając nic wartościowego na dowód swojego istnienia. Biblia (podobno spisana pod wpływem ducha świętego) wcale dowodem nie jest, bo po pierwsze to że Biblia twierdzi że Biblia jest słowem Boga jest dość naciąganym stwierdzeniem. Jesteśmy także w stanie stwierdzić że większość tego co napisane w Biblii to po prostu nieprawdą (stworzenie człowieka, świata, arka noego itd).
Z tym całym udowodnianiem. Nie możesz przerzucić na mnie obowiązku udowodnienia, podczas gdy to Ty twierdzisz że Bóg istnieje, to tak nie działa 😛 Pomijając w ogóle fakt że udowodnienie, że coś nie istnieje jest po prostu logicznie niemożliwe. Więc nadal jestem ciekawy, jak udowodnisz istnienie Boga?
Bartku, widzę że potrafisz radzić sobie świetnie z wypieraniem prawdy o istnieniu Boga. Wiele padło argumentów na Jego istnienie i nieistnienie. Lubię śledzić takie dyskusje bo to buduje we mnie jeszcze bardziej wiarę w istnienie Pana Boga. Jeśli dojdzie do sytuacji, że istnienie Boga zostanie w 100% udowodnione to nie będzie już kwestia wiary ale nauki, odkrycia itp Póki co myślę, że każdy w swoim życiu ma takie wydarzenia których wytłumaczyć logicznie się nie da. Doświadczyłam kilku osobistych cudów i w tej chwili moja wiara na tyle się umocniła, że po prostu WIERZĘ BOGU! Życzę Ci Bartku abyś poczuł kiedyś zapach Boga 🙂
Dzięki Bartek za obszerny komentarz 🙂
Jednak pozwolisz, że odniosę się do niego w dużym skrócie, bo nie chcę aby dyskusja przerodziła się w „filozofowanie”.
Twoja odpowiedź odnośnie tego co było przed Wielkim Wybuchem już odnośni się do tego, że coś istniało przed – energia, materia. I od razu nasuwa się pytanie – skąd zatem się to wzięło? Jak powstało? Istnienie Boga – Stwórcy jest tu najbardziej racjonalną odpowiedzią (wbrew pozorom).
Teoria Wielkiego Wybuchu nie jest sprzeczna z kreacjonizmem, bo mógł on być zainicjowany przez Boga.
Co do egzorcyzmów:
Jak wytłumaczysz mi sytuację, która wydarzyła się naprawdę:
Ksiądz z Polski przebywał w Belgii. Przyprowadzono do niego i innych egzorcystów (którzy pochodzili z różnych krajów) kobietę, która nie była poliglotką. W czasie rytuału egzorcyzmu zaczęła ona mówić do każdego z egzorcystów w ich ojczystym języku. A przypomnijmy, że nie miała prawa ich znać! Nie dość, że nie mówiła ludzkim głosem, to jeszcze wyrzucała im każdemu z osobna poszczególne grzechy. Ksiądz z Polski powiedział, że było to dla niego trudne przeżycie, ale jej zarzuty okazywały się prawdziwe. Mówiąc krótko znała ich grzechy i odpowiadała obcymi językami, choć nie miała prawa ich znać. Jak to jest możliwe? Otóż najbardziej racjonalną odpowiedzią jest to, że szatan istnieje. Zresztą kiedy obejrzysz powyższy film o Annelise Michel to odgłosy tej kobiety w czasie egzorcyzmu nie są głosem kobiecym.
Egzorcyzmy nie są problemami natury psychicznej, ponieważ proces egzorcyzmu poprzedzony jest badaniem u psychiatry. Jeśli porozmawiasz z każdym psychiatrą, który miał takie przypadki, to odpowie ci, że był w takich sytuacjach bezradny i odsyłał osoby do egzorcysty z dobrym końcowym skutkiem.
Zadam jeszcze pytanie: jak to jest możliwe, że osoby podczas egzorcyzmów wypluwają różne przedmioty metalowe? Opowiada zresztą o tym o. Gabriele Amorth w filmie dokumentalnym „Egzorcysta”.Jeśli nie spotkałeś się z opętanym ateistą to posłuchaj powyższego 2 świadectwa. To jest właśnie taki przypadek.
Nie przemawiają do mnie argumenty przeciwko Zakładowi Pascala. Nadal uważam, że ma on rację.
Świadectwa potwierdzają istnienie Boga. Mam wrażenie, że ich nie słuchałeś.
Co do kataklizmów. To nie sposób tego zrozumieć, jeśli z góry zakłada się brak życia wiecznego. Bo czymże jest nawet kilkuletnie cierpienie wobec wieczności? Cierpienie bardzo często prowadzi do Boga, bo kieruje myślenie ludzi na wieczność, życie po śmierci. Ateistom łatwo jest żyć dopóki im się powodzi, nie są już tacy „mądrzy”, kiedy leżą w agonii na skraju śmierci.
Cuda, które uznaje Kościół są bardzo skrupulatnie badane. Wystarczy zapoznać się z całą procedurą beatyfikacyjną lub kanonizacyjną, aby to stwierdzić.
Zresztą ateiści byli tymi, którzy dokonywali wielu zbrodni na ludzkości. Dla ateisty nie ma wartości, które przekazał w Biblii Bóg, a więc wszystko można. A skoro wszystko można, to właśnie mamy tego efekty w postaci owoców takich ludzi jak Hitler, Stalin i Mao.
Mam świadomość, tego, że jeśli przyznałbyś mi rację, to musiałbyś przewartościować swoje życie, byłby to obrót o 180 stopni. Jednak lepiej podjąć radykalne zmiany, aby żyć w zgodzie z prawdą i tym co jest najbardziej prawdopodobne, a czasem wręcz pewne. Życzę owocnego dążenia do prawdy! 🙂
Zapomniales dodac ze pojecie „placebo” które uzywa nauka, jest totalnie nie naukowe, bo przeciez poprzez uznanie zjawiska cudownego uzdrownienia niewytlumaczalnego naukowo, praktyczne nauka ponownie nazwala „cud” tylko innym slowem! Wiec za kazdym razem kiedy taki „powazny naukowiec ateista”(jak widzimy powyzej) uzywajac tego pojecia strzela sobie gola we wlasna bramke! 😀
warto dodać że nie ma przypadków ludzi z zaburzeniem natury psychicznej mają problem z głową (bardzo potocznie mówiąc) lecz trudniej sobie wytłumaczyć fakt że kogoś nosi po suficie, wykręca w wręcz niemożliwy fizycznie sposób a kobiecinka 45kg by była przez zaburzenie natury psychicznej w stanie „pomiatać” 3, 4 konkretnymi facetami (co nieraz było przypadkiem tego specyficznego rodzaju objawu „problemów natury psychicznej”)
jednak warto sobie zobaczyć horror z życia wzięty, na faktach oparty
Ciekawy artykuł 🙂
Podziwiam ludzi wierzących i mam nawet wrażenie że sam takim człowiekiem jestem. Wrażenie, ponieważ zostałem wychowany w rodzinie wierzącej , patrząc z góry na swoje postępowanie/życie/wartości mogę się doszukać wielu porównań z przykazaniami i naukami Bożymi – mało tego, mogę śmiało stwierdzić że swoje postępowanie staram się w większości wg tych nauk opierać.
Mam natomiast wielki problem , który nie pozwala mi się z tej wiary cieszyć.
Mianowicie nie przekonuje mnie, a wręcz odrzuca sytuacja kościoła w Polsce ( w Polsce, bo w żadnym innym kościele nigdy nie byłem )
– Pierwsza sprawa która irytuje mnie najbardziej to księża, którzy ( w większości na wsi i małych miejscowościach ) działają lepiej niż niejedna zorganizowana grupa przestępcza.
– Sakramenty i cała ich otoczka. Chrzty, bierzmowania, śluby , pogrzeby – może się mylę ale na podstawie własnych obserwacji stwierdzam, że obecnie żaden z nich nie spełnia swojego założenia. Założeniem tych spraw powinno przecież być pogłębianie wiary.
Ludzie wychodząc z kościoła po uroczystości, nie zastanawiają się nad kazaniem, nad tym że to kościelne wydarzenie czemuś służy.
Wychodząc z kościoła większość ma poczucie odjebanego obowiązku ( celowo używam takich słów, bo nie raz słyszałem je w kościele ) i świadomość że w końcu będzie można porządnie umoczyć mordę.
– Niedzielne msze podczas których nie raz zdarzyło mi się zasnąć ( a w nocy wyspałem się porządnie).
To co pisze nie ma na celu negowania instytucji kościoła, i na pewno nie odnosi się do ogółu. Mam natomiast pytanie, czy można być pełnowartościowym wierzącym do kościoła nie uczęszczając ?
Pozdrawiam.
Dzięki Grzechu za komentarz 🙂
Kościół niestety nie jest idealny, bo jest złożony z ludzi, którzy wciąż upadają. Grzech pierworodny niestety robi swoje…
Ale porównałbym to do sytuacji rodziny. Czy wychodzisz z rodziny lub przestajesz ją odwiedzać, bo twój ojciec popadł w alkoholizm, matka poszła do kochanka, a brat poszedł do pierdla? Nikt przy zdrowych zmysłach nie wypiera się rodziny i z niej nie odchodzi, a raczej stara się im pomóc.
Tak samo – czy jeśli oszukałby Cię jakiś taksówkarz, czy przestałbyś dlatego jeździć taksówkami?
Podobnie jest z Kościołem, niektórzy księża są materialistami, niektórzy złamali celibat… Kościół tworzą niestety wierzący grzesznicy, ale ci sami, którzy tak często zarzucają Kościołowi grzechy zapominają o dobrych przykładach, takich jak chociażby ks. Popiełuszko, ks. Stefan Niedzielak, czy inni kapłani lub ludzie Kościoła, którzy całe swoje życie oddali służbie ludziom, Ojczyźnie i Bogu.
Tam gdzie są ludzie, tam będą i problemy. Ja do Kościoła nie chodzę dla księży, tylko dla Boga. Jeśli ktoś rezygnuje z praktykowania swojej wiary ze względu na nadużycia duchownych, to chyba oznacza, że chodził do Kościoła ze względu na nich, a nie na Boga?
Sakramenty są bardzo pomocne, ale jeśli człowiek z nich korzysta, a później w życiu im zaprzecza swoimi czynami, to znaczy, że dopuszcza się świętokradztwa.
W tym temacie polecam jeszcze te nagrania:
http://youtu.be/JiJEO8gw7-g
http://youtu.be/0RPIRcf9ULo
http://youtu.be/X9oBIAMym04
Masz całkowitą racje, nie chodziło mi w poprzednim wpisie o rozliczanie nikogo a po prostu o fakt że dzieje się źle, i nie widzę ze strony władz kościoła żadnych radykalnych działań ku naprawie sytuacji. Dodatkowo wydaje mi się że godzina spędzona z Biblią sam na sam w domowym zaciszu daje mi więcej niż godzina spędzona na mszy w kościele. Generalnie to szukam ciągle punktu zaczepienia aby to moje myślenie naprowadzić na właściwą stronę. Zbliżają się święta więc jest dobry czas żeby się nad tym zastanowić. Dzięki za odpowiedź, załączonych nagrań wysłucham mam nadzieje jeszcze dzisiaj.
Z Biblią zawsze warto spędzać czas 🙂
Jednak trzeba pamiętać o tym, że czasami można źle interpretować zawarte w niej słowa i zejść na manowce, tj. np. Świadkowie Jehowy…
Dlatego warto trzymać się blisko Kościoła i jego 2000-letniej Tradycji i nauczania. Kościół nigdy nie pomylił się w sprawach moralności i obyczajów w swej nauce.
Owocnego słuchania życzę!
Niektórzy (z resztą bardzo mądrzy 😉 )mówią, że kto zrozumie treść czytań i psalmów oraz całą symbolikę Liturgii Wigilii Paschalnej, czyli Wielkiej Soboty, zrozumie całe chrześcijaństwo. Jest okazja, by spróbować 😉 Każdego roku 😀
Dołączam się do propozycji Marty 😉
Chwała Panu za Ducha Św, który natchnął autora. Polecam http://www.echochrystusakrola.org/assets/files/2012-01/sw_katarzyna_emmerich.pdf Książka ma imprimatur, a na jej podstawie Mel Gibson reżyserował Pasję. To powinna być druga lektura po Biblii.
Dzięki Mariuszu za komplement 🙂
Przyłączam się do polecenia książki – poruszająca…